Wyspa Rodos - Rodos cz. III (Stadion, Akropol, Park Rodini)
STADION
Na mapce Rodos zobaczyliśmy, że na obrzeżach miasta znajduje się kolejny zabytek warty obejrzenia, a mianowicie stadion, więc oczywiście głodni wrażeń pojechaliśmy tam. I tutaj miłe zaskoczenie - za wstęp nie pobierano żadnej opłaty, każdy mógł sobie tam wejść, gdyż teren nie był wcale ogrodzony. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to stadion...jakby olimpijski, oczywiście trochę zaniedbany, ale posiada coś co przypomina murawę oraz to co najważniejsze na stadionie, czyli trybuny. Został on wydobyty, a następnie odnowiony przez Włochów. Stadion ma wymiary 600 m na 200 m i leży on w parku krajobrazowym. Kiedyś zapewne odbywały się tam różnego rodzaju rozgrywki, natomiast dziś jest przede wszystkim zabytkiem odwiedzanym przez turystów, jak również miejscem gdzie grecy biegają.
Następnie podziwiamy marmurowy Odeon, a w zasadzie trzy pierwsze stopnie teatru, które kiedyś były w stanie pomieścić 800 widzów. Osobiście chciałam wejść na teren amfiteatru i zrobić sobie tam zdjęcie, ale mój małżonek mnie powstrzymał
w ostatnim momencie, pokazując tabliczkę z zakazem wstępu. "Tu niby wszystko otwarte do zwiedzania, a tu nagle zakaz wstępu na stopnie" - skandal.
AKROPOL
Wspinając się wyżej okazało się, że dotarliśmy na Wzgórze Monte Smith o wysokości 112 m.n.p.m., które jest najwyższym wzniesieniem w stolicy Rodos. Na wzgórzu zaś znajduje się rodyjski Akropol, a raczej teraz to już tylko jego pozostałości. Jeszcze niedawno można było podziwiać kolumny świątyni Apolla, jednak teraz nie robią one na turystach wrażenia, gdyż
są zabudowane metalowymi rusztowaniami, które podtrzymują je przed rozpadnięciem się. W średniowieczu wzgórze było centrum religijnym miasta, znajdowały się tutaj: Świątynia Ateny Polias i Zeusa, Nymphaia, czyli miejsce kultu nimf
i Świątynia Apolla Pytyjskiego, jednak w trakcie trzęsienia ziemi wszystko zostało zniszczone i dopiero w XX wieku włosi zrekonstruowali Akropol na podstawie wydobytych oryginalnych kolumn.
Podobnie jak w Akropolu w Lindos, tak i tutaj znalazłam podstawę posągu z otworami po stopach, więc oczywiście musiałam sprawdzić czy moje małe stopki się tam zmieszczą - pasowały idealnie :)
W parku znajduje się jeszcze budynek muzeum, w którym można poznać historię tego miejsca i obejrzeć stare fotografie. Nam niestety nie udało się tam wejść, bo akurat pan opiekujący się muzeum zamykał je.
w ostatnim momencie, pokazując tabliczkę z zakazem wstępu. "Tu niby wszystko otwarte do zwiedzania, a tu nagle zakaz wstępu na stopnie" - skandal.
AKROPOL
Wspinając się wyżej okazało się, że dotarliśmy na Wzgórze Monte Smith o wysokości 112 m.n.p.m., które jest najwyższym wzniesieniem w stolicy Rodos. Na wzgórzu zaś znajduje się rodyjski Akropol, a raczej teraz to już tylko jego pozostałości. Jeszcze niedawno można było podziwiać kolumny świątyni Apolla, jednak teraz nie robią one na turystach wrażenia, gdyż
są zabudowane metalowymi rusztowaniami, które podtrzymują je przed rozpadnięciem się. W średniowieczu wzgórze było centrum religijnym miasta, znajdowały się tutaj: Świątynia Ateny Polias i Zeusa, Nymphaia, czyli miejsce kultu nimf
i Świątynia Apolla Pytyjskiego, jednak w trakcie trzęsienia ziemi wszystko zostało zniszczone i dopiero w XX wieku włosi zrekonstruowali Akropol na podstawie wydobytych oryginalnych kolumn.
Podobnie jak w Akropolu w Lindos, tak i tutaj znalazłam podstawę posągu z otworami po stopach, więc oczywiście musiałam sprawdzić czy moje małe stopki się tam zmieszczą - pasowały idealnie :)
W parku znajduje się jeszcze budynek muzeum, w którym można poznać historię tego miejsca i obejrzeć stare fotografie. Nam niestety nie udało się tam wejść, bo akurat pan opiekujący się muzeum zamykał je.
PARK RODINI
Park ten uznawany jest za jeden z najstarszych w Europie a może i nawet na świecie. Spodziewaliśmy się sporych rozmiarów paku krajobrazowego z piękną roślinnością - a tu rozczarowanie, ani wielkiego parku, ani wspaniałych roślin. Za to wstęp był za darmo, więc nie żałowaliśmy jakoś bardzo, że park nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Zaczynając od początku,
na dzień dobry wita nas pokręcone drzewo - coś jakby smok.
Idąc dalej trafiamy na stary rzymski akwedukt, który kiedyś podobno zasilał w wodę całe miasto Rodos. Dziś poza wodą,
w której pływają kaczki, starymi rozpadającymi się drewnianymi mostkami nie znaleźliśmy nic co by nas powaliło swym pięknem. Owszem jest w tym miejscu pewien klimat, coś co wyróżnia park na tle całej wyspy, ale obecnie jest on zaniedbany, rośliny nie są poprzycinane, deski na mostkach i barierkach wylatują i tworzą park wręcz niebezpiecznym do zwiedzania.
Przespacerowaliśmy się parkiem bardziej dlatego że było tam chłodniej niż w centrum betonowego Rodos, niż dlatego, że coś nas tam zaciekawiło. Natknęliśmy się jednak na dziwne małe "domki" z kamienia, jakie miały zastosowanie, tego nie wiem ale zdjęcie zrobić musiałam.
Park ten uznawany jest za jeden z najstarszych w Europie a może i nawet na świecie. Spodziewaliśmy się sporych rozmiarów paku krajobrazowego z piękną roślinnością - a tu rozczarowanie, ani wielkiego parku, ani wspaniałych roślin. Za to wstęp był za darmo, więc nie żałowaliśmy jakoś bardzo, że park nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Zaczynając od początku,
na dzień dobry wita nas pokręcone drzewo - coś jakby smok.
Idąc dalej trafiamy na stary rzymski akwedukt, który kiedyś podobno zasilał w wodę całe miasto Rodos. Dziś poza wodą,
w której pływają kaczki, starymi rozpadającymi się drewnianymi mostkami nie znaleźliśmy nic co by nas powaliło swym pięknem. Owszem jest w tym miejscu pewien klimat, coś co wyróżnia park na tle całej wyspy, ale obecnie jest on zaniedbany, rośliny nie są poprzycinane, deski na mostkach i barierkach wylatują i tworzą park wręcz niebezpiecznym do zwiedzania.
Przespacerowaliśmy się parkiem bardziej dlatego że było tam chłodniej niż w centrum betonowego Rodos, niż dlatego, że coś nas tam zaciekawiło. Natknęliśmy się jednak na dziwne małe "domki" z kamienia, jakie miały zastosowanie, tego nie wiem ale zdjęcie zrobić musiałam.
Komentarze
Prześlij komentarz