Zamek Książ i Palmiarnia w Wałbrzychu

ZAMEK KSIĄŻ
Trzeci dzień na Dolnym Śląsku przywitał nas piękną pogodą, więc pozytywnie nastawieni pojechaliśmy do Zamku Książ. Wiedzieliśmy, że w trakcie majówki ma się tam odbywać Festiwal Kwiatów, według informacji zawartych w Internecie miał on być wyłącznie na zamkowych tarasach. Już od samego zjazdu z głównej drogi w stronę zamku przywitała nas policja kierująca ruchem, a jadąc dalej zaskoczyły nas ogromne ilości aut stojących na polu i jeszcze większe ilości ludzi zmierzające do zamku, te tłumy lekko nas przeraziły. Przy kasie dowiedzieliśmy się, że w związku z Festiwalem Kwiatów nie jest możliwy zakup normalnych biletów na zwiedzanie zamku z przewodnikiem i część komnat jest zamknięta, a bilety które kupimy uprawniają nas do samodzielnego zwiedzania zamku i tarasów. Co prawda nie tego się spodziewaliśmy, ale zaryzykowaliśmy.








Zamek Książ powstał już w drugiej połowie XIII wieku z inicjatywy księcia Bolka I Surowego. Jest on trzecim w kolejności największym zamkiem w Polsce, po Malborku i Wawelu. W trakcie wojny trzydziestoletniej był niestety wielokrotnie okradany
i niszczony. W roku 1941 zamek przeszedł pod władanie III Rzeszy i od razu został przekształcony w kwaterę główną Adolfa Hitlera. Zamek został wtedy wzmocniony i przebudowany, a pod nim wydrążono ogromne podziemia, które musiały pomieścić 3 tysiące ludzi, czyli cały sztab Hitlera. Niedaleko jego pokojów wybudowano także szyb dla windy, którą można było wtedy zjechać do bunkra. Podobno jednak Hitler nigdy w Wałbrzychu się nie pojawił i cały podziemny kompleks nie został nigdy wykorzystany do pierwotnych celów. Mówi się, że znajdowały się tam tajne laboratoria lub ukryto tam legendarną Bursztynową Komnatę.





Bilety zakupione, więc podążamy zgodnie z wytyczonym kierunkiem zwiedzania, po około pół godziny tych spacerów mieliśmy już serdecznie dość przeciskania się pomiędzy niezliczoną ilością ludzi i straganami z łańcuszkami, koralikami itp. Ale przecież tak bardzo chcieliśmy zobaczyć zamek, że nie mogliśmy odpuścić, więc zwiedzaliśmy wszystkie dostępne komnaty swoim tempem, robiąc przy tym mnóstwo zdjęć. Zobaczyliśmy przepiękną barokową salę Maksymiliana, pełną złotych zdobień
i z wielkim kamiennym kominkiem.








W zamku jest wiele innych pięknych salonów, takich jak: Zielony, Barokowy, Chiński, Gier i Biały. A w nich wiele ciekawych eksponatów, od zabytkowych mebli, fortepianów, obrazów, pięknych żyrandoli, po zastawę. W trakcie tych kilku dni trwania Festiwalu Kwiatów wszystkie sale przystrojone były oczywiście kolorowymi bukietami.























W trakcie zwiedzania z wnętrza zobaczyliśmy uroczy dziedziniec w stylu angielskim, aż chciałoby się tam usiąść i wypić pyszne kakao.



Po przejściu przez wszystkie sale wyszliśmy wreszcie na tarasy i mogliśmy je podziwiać z bliska, po tym przeciskaniu się pomiędzy innymi była to miła odmiana. Swoją niezwykłą urodę zawdzięczają one księżnej Daisy (Marii Teresy Cornwallis-West), która w XIX w. nakazała przebudowę parku. Tak powstało aż 12 tarasów. Szczególnie urokliwy jest Taras Różany,
na którym w porze kwitnienia róż (rośnie ich tam wiele gatunków) unosi się niesamowity aromat.















Gdy już obejrzeliśmy piękne tarasy, wtedy odstaliśmy kilkanaście minut w kolejce, żeby dostać się do zamkowych podziemi. Czekaliśmy na ten moment od początku dnia...niestety były one bardzo krótkie i w zasadzie nic ciekawego tam nie zobaczyliśmy. To było miejsce, które nas zawiodło, spodziewaliśmy się czegoś więcej, a okazało się tzw. "wiele szumu o nic".

















Obeszliśmy jeszcze zamek dookoła podziwiając jego wielkość, aż w końcu dotarliśmy do punktu wejścia, czyli na dziedziniec,
z którego podążyliśmy na parking, bo czekały na nas tego dnia jeszcze inne atrakcje.


















Z zamku podziwiać można także piękne widoki na okolicę





Osobiście chciałabym jeszcze kiedyś tu wrócić i zwiedzić to miejsce w normalnych warunkach z przewodnikiem, bo z tego co widziałam zamek jest naprawdę okazały. Oczywiście ciekawa jestem jak będą wyglądały powiększone podziemia, które mają zostać udostępnione dla turystów. Także jest plan żeby jeszcze kiedyś zawitać na Dolny Śląsk.



PALMIARNIA

Ostatnim już punktem, który mieliśmy do zwiedzenia tego dnia była Palmiarnia w Wałbrzychu, należąca do Zamku Książ, chociaż oddalona od niego o jakieś 2 kilometry. Powstała ona w 1911 roku z inicjatywy Jana Henryka XV, który wybudował ją dla swojej żony - księżnej Daisy...ach czego nie robi się z miłości. Wtedy przedsięwzięcie to pochłonęło 7 milionów ówczesnych marek w złocie i zajmowało aż 1900 metrów kwadratowych, dlatego też nazywano go zakładem ogrodniczym.

W środku znowu wilgotno, ale tym razem ciepło - przecież znajdują się tam rośliny, które nie lubią zimna. Znaleźliśmy tam różnego rodzaju cytrusy, kwiaty, kaktusy, a nawet żółwie i ryby w akwarium. Obecnie w palmiarni znajduje się ponad 250 gatunków roślin
z różnych stref klimatycznych i różnych stref klimatycznych.









Sama palmiarnia niestety nie zachwyca, jest dość zaniedbana, a szyby brudne - my trochę się zawiedliśmy. Ale jeśli ktoś interesuje się roślinami, to jest to miejsce warte odwiedzenia.

Po całym dniu aktywnie spędzonym w Wałbrzychu wróciliśmy do naszego hotelu w Świdnicy i postanowiliśmy się trochę odchamić - porzucić spodnie i adidasy na rzecz spódniczki i szpilek, czyli wybrać się na romantyczną kolację... :)

Komentarze