Pałac w Kozłówce
Po hucznym weselu w Firleju pojechaliśmy zwiedzić Pałac w Kozłówce, o którym nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Początkowo nie byłam zbyt entuzjastycznie przekonana do tego pomysłu, bo nie ukrywam, ze wtedy najchętniej położyłabym się na kocyku nad jeziorem. No ale dałam się namówić na wycieczkę i wcale nie żałuję bo pałac jest piękny.
Na teren pałacowy wchodzimy przez piękną bramę i od razu rzuca nam się w oczy sam budynek pałacu, a przed nim piękne ukwiecone klomby. Widać, że ktoś dba nie tylko o sam zamek, ale również o teren wokół niego, co tym bardziej zachęca do zwiedzania.
Pałac powstał w połowie XVIII wieku dla Michała Bielinskiego, według projektu Józefa Fonatany - tak wiem nic wam nie mówią te nazwiska, ale nie martwcie się bo mnie także. Okres swojej prawdziwej świetności zamek przeżył jednak dopiero na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to stał się własnością rodziny Zamojskich. W ich rękach był do roku 1944, czyli do czasu wkroczenia Armii Czerwonej, wtedy to żona Aleksandra Zamojskiego zabrała do Warszawy najcenniejsze dzieła sztuki, by nie uległy zniszczeniu. Niestety stało się całkiem odwrotnie niż przypuszczała, gdyż nie przetrwały one powstania warszawskiego. Po wojnie rodzina Zamojskich wyemigrowała do Kanady, a pałac został przejęty przez państwo. Najpierw powstało tam Państwowe Muzeum Narodowe w Kozłówce, a następnie od roku 1976 Pałac udostępniono zwiedzającym.
Pałac w Kozłówce to jedyna polska rezydencja arystokratyczna nie zniszczona przez armię niemiecką czy radziecką, ani nawet przez komunizm. Podobno właścicielka pałacu potrafiła dogadać się zarówno z Niemcami jak i z Armią Czerwoną, aby nie rabowali wyposażenia, krótko mówiąc po prostu płaciła im za to. Do dnia dzisiejszego zachowało się wiele autentycznych elementów wyposażenia, dzięki temu mamy wrażenie, że nie zwiedzamy zwykłego muzeum, tylko jesteśmy z wizytą u hrabiego. I faktycznie dało się to odczuć oglądając kredensy zapełnione całymi zastawami obiadowymi czy kompletami sztućców. To rzadkość w porównaniu do innych zamków i pałaców, gdzie z reguły znajdują się jedynie pojedyncze talerze, misy i sztućce.
Odczekaliśmy już swoje, powoli pod drzwiami zgromadziła się grupa chętnych, wreszcie wyszła po nas przewodniczka i zaprosiła do środka, do tak zwanej sieni. Na początku jak to zwykle bywa wysłuchaliśmy krótkiej historii zamku i zapoznaliśmy się z drzewem genealogicznym jego właścicieli.
Zaczynamy zwiedzanie. Klatką schodową wchodzimy na górę. Ale co to były za schody...piękne, oczywiście z czerwonym dywanem, ze złoconą balustradą. I od razu widzisz oczyma wyobraźni siebie schodzącą w dół w pięknej sukni, za tobą tren, a na dole czeka On - Twój Książę, by zabrać Cię na bal...ach co za piękna scena. Ale wracając do rzeczywistości klatka schodowa na prawdę robiła ogromne wrażenie, na ścianach mnóstwo obrazów w złotych ramach, pod czerwonym dywanem marmury, a z sufitu zwisa wielki żyrandol.
Następnie przechodzimy do gabinetu hrabiego Konstantego Zamoyskiego, gdzie na ścianach wiszą XVIII-wieczne portrety rodziny Bielińskich, ale nie tylko - znajdują się tam także portrety Wazów i Czartoryskich. Naszą uwagę przykuło jednak XIX wieczne francuskie biurko zamykane cylindrycznie.
Następnie przechodzimy do gabinetu hrabiego Konstantego Zamoyskiego, gdzie na ścianach wiszą XVIII-wieczne portrety rodziny Bielińskich, ale nie tylko - znajdują się tam także portrety Wazów i Czartoryskich. Naszą uwagę przykuło jednak XIX wieczne francuskie biurko zamykane cylindrycznie.
Z gabinetu przyszedł czas na sypialnię hrabiego, w której pierwsze skrzypce gra oczywiście łóżko. Pierwsze co przyszło mi do głowy gdy je zobaczyłam była myśl, że jest ono bardzo małe, spodziewałam się wielkiego łoża z baldachimem. W tym pomieszczeniu ściany także zapełnione są portretami, ale są to głównie podobizny najbliższych hrabiego: rodziców, babki, wuja, kuzynki ale przede wszystkim samego hrabiego i jego żony Anieli.
Kolejnym pomieszczeniem na drodze naszego zwiedzania jest hrabiowska łazienka. Podobno jedna z sześciu znajdujących się w całym pałacu. Najciekawszym meblem tutaj okazał się zdobiony piec.
W końcu przyszedł czas na sypialnię samej hrabiny, która do 1930 roku pełniła funkcję sypialni kolejnych pań na Kozłówce. Na środku tego pokoju stoi zachwycający francuski stół z lat 70.wykładany porcelanowymi płytkami z krzesłami. Ciekawym elementem wyposażenia jest szezlong, przy którym na swoją właścicielkę czekają pantofle. W sypialni hrabini znajduje się najpiękniejszy kominek w całym pałacu ozdobiony francuskim zegarem.
Salon czerwony, który odwiedziliśmy następnie, jest najbardziej reprezentacyjnym, największym (aż 114 metrów kwadratowych) i zarazem najwyższym (aż 9 metrów) pomieszczeniem w pałacu. W oknach wiszą haftowane lambrekiny i kotary z czerwonego aksamitu, a na ścianach podobnie jak w innych pokojach znajdują się portrety. Honorowe miejsce salonu zajmują dwie czerwone półkoliste kanapy, a w rogu stoi wielki piec z bialo - niebieskich kafli, który został podobnie zresztą jak inne piece w pałacu wykonany na specjalne zamówienie.
Skoro jesteśmy w pałacu to salonów na pewno było więcej, przyszedł więc czas na salon biały, zwany też pokojem gobelinowym, gdyż takie właśnie meble się tam kiedyś znajdowały. Dziś stoją tu XIX-wieczne francuskie meble w stylu Ludwika XV, a ściany zdobią kopie portretów zbiorowych Zamoyskich. Tutaj na stole znajduje się współczesne zdjęcie właścicieli pałacu w Kozłówce, którzy czasami odwiedzają to miejsce.
W gabinecie hrabiego Adama Zamoyskiego znajduje się XIX-wieczna szafka w stylu Ludwika XV, a na stoliku maszyna do pisania. Na kominku natomiast stoi pięknie zdobiony zegar paryskiej firmy Martenot.
Czy pomyśleliście żeby w swoim domu urządzić pokój egzotyczny? Pewnie nie, ale za to hrabia wpadł na taki pomysł i urządził sobie pomieszczenie w stylu orientalnym, w którym zgromadzono sprzęty z Dalekiego i Bliskiego Wschodu, a także europejskie wyroby inspirowane orientem. Są tutaj na przykład japońskie wazy i chińska porcelana, a także fotel zdobiony kością i masą perłową.
Dalej udajemy się do kolejnej łazienki, w której zachowało się jej oryginalne wyposażenie, czyli wanna, kolumna do grzania wody i bateria. Co ciekawe podłoga i ściany wyłożone są kafelkami znanej do dziś marki Villeroy&Bosch.
Nie wiem jak Wy ale my powoli robimy się głodni od tego zwiedzania, więc następne kroki kierujemy do pokoju kredensowego. To tutaj przenoszono potrawy z kuchni, która znajdował się w oficynie południowej pałacu. Pokoje takie były dwa - górny i dolny. Z dolnego podgrzane potrawy przewożone były windą do górnego kredensu, gdzie były układane na półmiskach i dekorowane, a następnie przenoszone do znajdującej się obok jadalni. W tym górnym kredensie możemy zobaczyć naczynia kuchenne i zastawy stołowe na przykład z białej porcelany z roku 1913.
Wreszcie przechodzimy do jadalni, która została urządzona zgodnie z panującymi w XIX wieku trendami i jest ona w ciemnym i ciężkim stylu barokowym. Znajdują się tam dwie szafy gdańskie wypełnione porcelanowymi i srebrnymi naczyniami stołowymi. Stół, krzesła i rama lustra są natomiast weneckie.
Ostatnim już pomieszczeniem na trasie naszego zwiedzania jest urządzona w stylu angielskim biblioteka z dębowymi oszklonymi szafami. Cały księgozbiór to 6700 sztuk książek, wśród nich są także starodruki z XVI wieku. Na środku biblioteki stoi także stół bilardowy. Czyżby osoby znudzone czytaniem książek grały w bilard? A może pod pretekstem przeczytania jakiejś książki udawały się do biblioteki, a w rzeczywistości grały? Tego nie wiemy, ale jest to interesujące rozwiązanie.
Poza pałacem zwiedzić można również powozownię, kaplicę, galerię sztuki socrealizmu i wystawy czasowe w budynku teatralni - my osobiście zwiedzaliśmy tylko pałac, więc nie możemy się odnieść do innych miejsc.
Ale pałac i reszta budynków to nie wszystko co można podziwiać, zwłaszcza w piękny słoneczny sierpniowy dzień. Miejsce warte obejrzenia to przypałacowy park, który mienił się wieloma barwami. Przede wszystkim jest on pięknie utrzymany, widać, że ktoś dba o niego z niezwykłą starannością
Myślę, że przedstawiłam Wam wystarczająco wiele dobrych stron pałacu w Kozłówce i niedługo sami wybierzecie się żeby zobaczyć go na własne oczy, a być może zwiedzicie także powozownię, kaplicę, galerię sztuki socrealizmu i wystawy czasowe w budynku teatralni. Polecam z czystym sumieniem i wiem, że będziecie zadowoleni co najmniej tak samo jak ja z wizyty w pałacu
Lubię takie artykuły.
OdpowiedzUsuń