Wyspa Rodos - Rodos cz. I (Stare Miasto, Port)

Rodos jest stolicą i jednocześnie największym miastem na wyspie, powstało w 408 r. p. n. e., a obecnie mieszka tam około 54 tysięcy osób. W Rodos byliśmy kilka razy, bo nie sposób zwiedzić całego miasta w jedno popołudnie. Nasza pierwsza wycieczka miała odbyć się według trasy opracowanej w przewodniku, niestety - a może na szczęście - poszliśmy własną ścieżką przy okazji odrobinę się gubiąc. Według przewodnika powinniśmy przejść około 2 kilometrów, my dzięki nieznajomości topografii miasta zrobiliśmy ponad 4 kilometry. Nasz spacer miał się odbyć według poniższej mapki, ale już na samym początku zboczyliśmy z trasy.



Dowiedzieliśmy się dzięki temu, że Rodos jest podzielone na dwie części - starą i nową. Stara to nic innego jak Stare Miasto otoczone grubym murem, a nowa część miasta to głównie hotele, bloki i domy. Nowe Miasto powstało już w 1522 r., jednak dopiero na początku XX wieku zostało w dużej mierze zamieszkane. W tej części miasta znajduje się również kilka zabytków, takich jak Narodowy Bank Grecki, Sąd, Poczta, Teatr Narodowy, Budynek Gubernatora oraz Casino Rodos.

W moich planach było stworzenie jednego postu opisującego całe miasto Rodos - jednak w trakcie pisania okazało się, że byłby on bardzo długi. Więc postanowiłam rozdzielić go na trzy osobne wpisy.


STARE MIASTO

Stare Miasto Rodos to wyjątkowa część stolicy, zapewne dlatego w roku 1988 wpisano je na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wcześniej w przewodniku czytałam o tym, że jest ono otoczone murem, ale jakoś nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, dopiero gdy zobaczyłam to na własne oczy i obeszliśmy część miasta właśnie przy murze - dotarł do mnie ten fenomen. Stare Miasto otoczone jest ogromnymi, grubymi murami z umiejscowionymi co kilkaset metrów wieżami strażniczymi, które zostały zbudowane w celach obronnych. Mury o wysokości 21 metrów i grubości około 13 metrów otoczone są suchą fosą, co sprawia, że sama budowla jest już ciekawą atrakcją. Wejść do Starego Miasta jest aż 10 (św. Antoniego, św. Atonazego, Wolności, Koskinu, Włoska, św. Katarzyny, Morska, Arsenału, Wolności), natomiast główną bramą jest d'Amboise'a.




Średniowieczne miasto otoczone jest jakby dwoma murami, pomiędzy którymi znajduje się sucha fosa, a wszystko to dzięki Wielkiemu Mistrzowi - Pierre d'Aubosson, który objął władzę na wyspie na początku XV wieku i nakazał naprawić mury.

Są one już same w sobie atrakcją turystyczną i to nie byle jaką, można na nich dostrzec herby Wielkich Mistrzów oraz ślady walki w postaci kamiennych, armatnich kul. Mury mają długość 4 kilometrów i możemy je zwiedzać od zewnątrz, bądź też spacerkiem po fosie, czyli wewnątrz. My spacerowaliśmy właśnie na dwa sposoby, tak żeby było ciekawiej. Wycieczka suchą fosą to na prawdę fajna atrakcja, jednak miejscami było tam nie do końca przyjemnie.Grecy mają to do siebie, że niezbyt dbają o zabytki, wiele miejsc traci swój urok właśnie przez to, że są zaniedbane. Tak samo jest z suchą fosą w Rodos, gdyby wykosić tam trawy i ułożyć ładne chodniki, to na pewno wiele ludzi z przyjemnością by tamtędy spacerowało.








Starówka charakteryzuje się brukowanymi deptakami i uroczymi krzyżującymi się pod kątem prostym uliczkami. Głównym punktem Starego Miasta jest ulica Odos Sokratus, czyli ulica Sokratesa, na której możemy znaleźć głównie sklepy. W sezonie Stare Miasto jest najbardziej zatłoczonym miejscem na wyspie, my byliśmy tam w drugiej połowie września i być może tłumów nie było, ale jednak kręciło się sporo ludzi.

Najważniejszą ulicą Starego Miasta jest ulica Rycerska (Odos Ippoton), czytałam o niej w przewodnikach jako o miejscu, które koniecznie trzeba zobaczyć i pierwszego dnia w Rodos spacerowaliśmy nią tak naprawdę nawet nie wiedząc, że to ta słynna ulica. Wiem, wiem to wstyd, ale cóż zdarza się będąc w obcym mieście, które jest słabo oznakowane. Ulica Rycerska ma 200 metrów i ciągnie się od dawnego Szpitala Zakonu Joannitów (dzisiejszego Muzeum Archeologicznego) do Pałacu Wielkich Mistrzów. Jest to typowo średniowieczna, brukowana ulica wyłożona obłymi kamykami, tworzącymi tzw. dywan chochlaki. Kamienna ulica wygląda bardzo klimatycznie, ale jest kilka "ale" - po pierwsze kamienie te są śliskie, a biorąc pod uwagę to, że ulica Rycerska pnie się pod górę, stwarza to problem, a po drugie chodzenie po kamykach w butach na cienkiej podeszwie skutkuje bolącymi stopami.

Kiedyś przy ulicy Rycerskiej znajdowały się rezydencje Kawalerów Rodyjskich oraz parterowe stajnie dla rycerskich rumaków, natomiast dziś domy są zamieszkałe przez greków, ale znaleźć tam także można instytucje miejskie i kulturalne, do których nie ma wstępu. 




 
Jeśli macie ochotę na spacer urokliwymi uliczkami starego miasta polecam zabrać ze sobą dobrą mapę, my nie raz się tam zgubiliśmy i wychodziliśmy zupełnie nie tam gdzie chcieliśmy. W zakamarkach bardzo często można było spotkać koty. Podziwiam ludzi, którzy mieszkają za murami, przez kilka miesięcy w roku muszą się zmagać z wszechobecnymi turystami spacerującymi tuz pod oknami. Większość tamtejszych domów to typowe stare budowle z kamienia, bardzo rzadko można tutaj spotkać nowoczesne budowle, a jeśli już to tylko na ulicy Sokratesa. Część domów jest już opuszczona i niestety zniszczona, a szkoda bo mogłyby stanowić prawdziwe perełki. Widać, że ludzie żyją tam skromnie, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie - bardzo skromnie, ale w sumie nie ma się co dziwić, mogą czerpać zyski z turystów jedynie przez kilka miesięcy w roku, a na wyspie nie ma większych perspektyw.







Oczywiście w Starym Mieście Rodos wiele zabytków, które są warte obejrzenia, jak Pałac Wielkich Mistrzów, Muzeum Archeologiczne czy Wieża Zegarowa. My nie zwiedziliśmy jedynie ostatniego miejsca, chociaż mieliśmy taki zamiar, ale szczerze mówiąc odstraszyła nas cena wstępu. Za bilet trzeba było słono zapłacić, w cenie był wstęp na wieżę i drink. Stwierdziliśmy, że na wieżę nie musimy wchodzić, a picie mieliśmy własne, więc odpuściliśmy sobie tę atrakcję.

PORT

Port Mandraki to punkt na mapie Rodos, od którego zaczęliśmy nasz pierwszy spacer po mieście. Później przy każdym przyjeździe do stolicy bardzo chętnie odwiedzaliśmy to miejsce. Port powstał już w 408 r.p.n.e. Po grecku jego nazwa oznacza „mała zagroda dla owiec” lub też "koszary dla owiec", pochodzi prawdopodobnie od tego, że statki mogły się do niego "chować" podczas niespokojnego morza jak do koszar. W pierwszym momencie rzucają się tutaj w oczy wiatraki wybudowanej jeszcze przez joannitów, a jest ich cała trójka, z których pierwszy jest podobno udostępniony dla turystów - nie wiem tego na 100%, bo nie widziałam żeby ktokolwiek tam wchodził. Wiatraki w czasach bizantyjskich służyły do mielenia ziarna, które dostarczane było statkami do portu. Podobno wtedy wiatraków było kiedyś 13 albo nawet 14, jednakże większość z nich się rozpadło i zostały tylko trzy, które musiały być wyremontowane, aby dziś mogły cieszyć oczy turystów.







Duża budowla na końcu mola to Fort św. Mikołaja (Agios Nikolaos) z XV wieku, który obecnie pełni funkcję latarni morskiej. Kiedyś natomiast pełnił funkcję obronę portu oraz odpieranie ataków ze strony morza. Został on wybudowany dopiero w roku 1464 za czasów wielkiego mistrza Zacosta. Na szczycie bastylii w 1863 roku wybudowano latarnię morską, której światło widoczne było w odległości 23 kilometrów, jednak w 2007 roku, po renowacji latarni, jej zasięg zmniejszył się do 18 kilometrów. Kiedyś latarnia była udostępniona do zwiedzania dla turystów, ale po remoncie został on zamknięty i obecnie nie można wejść do środka.

Całą drogę do fortu towarzyszą turystom wszechobecne koty, które mają tam miejsce "dokarmiania". Mianowice przy latarni morskiej stoi pan, który zbiera pieniądze dla karmę dla tych błąkających się zwierzątek, w związku z czym spotkać je tam można na każdym kroku. 





Port Mandraki słynie jednak przede wszystkim z historii o Kolosie Rodyjskim - przedstawiał Heliosa, boga Słońca. Posąg miał około 33 metrów wysokości, a ważył około 70 ton i opierał się na żelaznym szkielecie wypełnionym gliną i obłożonym brązem i stał u wejścia do portu. Jego głowę wieńczyły promienie słoneczne, a w ręku trzymał zapaloną pochodnię. Posąg został uznany za jeden z siedmiu cudów antycznego świata. Kolos stanął w porcie w 282 roku p.n.e. Niestety już w 226 r. p.n.e. został powalony na skutek potężnego trzęsienia ziemi. Leżał on w gruzach przez setki lat, aż do najazdu na Rodos Arabów w 654 roku, którzy sprzedali jego szczątki. Podobno w 2008 roku Grecy postanowili kosztem 200 milionów euro odbudować Kolosa, czy im się to uda - tego nie wiadomo, bo jak na razie nic na ten temat nie słychać.

Obecnie w miejscu gdzie stał Kolos Rodyjski znajdują się dwa filary - na jednym z nich stoi łania, a na drugim jeleń, czyli zwierzęta, które są w herbie Rodos. Jeleń stał się symbolem wyspy, ponieważ to jedyny, żyjący tutaj gatunek endemiczny, zagrożony wymarciem. Kiedy Rodos opanowali Włosi na jednej kolumnie zamiast łani znajdowała się wilczyc, czyli symbol Rzymu. Jednak po odzyskaniu niepodległości Grecy na kolumnie umieścili łanię i tak stoi do dnia dzisiejszego.


Dziś w porcie cumują jachty i żaglówki, jak również statki wycieczkowe, które zabierają turystów na rejsy na inne greckie wyspy. Port to jedno z naszych ulubionych miejsc do spacerowania, bardzo lubimy patrzeć na stateczki, a już najbardziej na te pływające, dlatego zawsze w porcie spędzamy dużo czasu.







W czasie ostatniej naszej wycieczki do Rodos znaleźliśmy zaciszne miejsce niedaleko portu i siedzieliśmy tam dość długo obserwując morze i statki. To było coś w rodzaju odpoczynku i pożegnania z morzem...bo nie wiadomo kiedy znów i czy w ogóle znajdziemy się w tym samym miejscu.

Komentarze