Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu

Dwie minuty przed wyznaczoną godziną zwiedzania z przewodnikiem wjechaliśmy na parking Starej Kopalni w Wałbrzychu i modliliśmy się żeby udało nam się dostać bilety na tą godzinę. W trakcie gdy moja druga połówka musiała wystudzić turbinę w samochodzie (no bo przecież raz niewystudzona turbina spowodowałaby to, że auto umrze), ja biegiem popędziłam do kasy, żeby te bilety kupić. Ufff...udało się, później okazało się, że nie byliśmy jedynymi ludźmi, którzy wpadli tam na ostatnią chwilę. Jeszcze moment czekaliśmy, aż w końcu pojawił się nasz przewodnik. Były górnik (tacy przewodnicy po kopalniach są najlepsi - mają największą wiedzę o obiekcie) na początku opowiedział nam oczywiście historię kopalni.




Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia otwarto 9 listopada 2014 roku, ale dawniej była to Kopalnia Węgla Kamiennego "Julia" (Thorez). Węgiel w Wałbrzychu wydobywano już w XVI wieku, najpierw metodą odkrywkową, a później podziemnymi wyrobiskami, natomiast od połowy XIX wieku rozpoczęto eksploatację głębinową za pomocą szybów. Kopalnia Julia powstała z połączenia 15 małych kopalni znajdujących się na tamtym terenie.





Na samym początku zwiedzania mogliśmy zobaczyć tablicę, na której każdy górnik zawieszał blaszkę z numerem, czyli tak zwana markę. Górnik zabierał ją ze sobą na dół i miał ją cały czas przy sobie w trakcie pracy, natomiast gdy wyjeżdżał na górę zawieszał ją na tablicy. Brakująca marka oznaczała, że górnik nie wyjechał na powierzchnię. W przypadku pożaru lub innego nieszczęśliwego wypadku w kopalni, to właśnie po numerze na odnalezionej blaszce identyfikowano ciało górnika. Marki były w różnych kształtach - okrągłe lub wielokątne i zawsze miały mały otwór, ich kształt oznaczał profesję górnika lub też zmianę na której pracował. W dzisiejszych czasach marki zostały zastąpione przez dyskietki, które każdy górnik odbija w czytnikach elektronicznych znajdujących się w różnych miejscach w kopalni, dzięki temu na bieżąco wiadomo gdzie pracuje dany górnik.


Przewodnik oprowadził nas następnie po części muzealnej, pokazał stare zdjęcia górników z czasów kiedy w kopalni wydobywany był jeszcze węgiel - ciężka to musiała być praca. W sali znajdowały się także przyrządy, które wykorzystywane były do pracy. Tam też ponownie zobaczyliśmy marki ale już nie zawieszone na tablicy a wsypane do przezroczystego pojemnika.





















Część muzealna kopalni jest całkowicie odnowiona, poza jednym małym wyjątkiem - to pomieszczenie transportu, które jest zrewitalizowane tylko w połowie, a dwie części, stara od nowej odgradza szyba. Dzięki temu celowemu zabiegowi zobaczyliśmy prawdziwe warunki pracy





Później przyszedł czas na wielkie maszyny, które potrzebne były kiedyś do wydobywania węgla, a w tym przypadku kopalnia posiada naprawdę spory asortyment. Mogliśmy zobaczyć także frezarki, dłutownice, tokarki, które kiedyś służyły do naprawy sprzętów górniczych, a obecnie nadal są sprawne i służą jako przybory do nauki dla uczniów technikum. Ciekawym pomieszczeniem znajdującym się w kopalni była oczywiście maszynownia.

















Przewodnik zabrał nas również na wieżę widokową (nazwana podobno wieżą ekologiczną, ponieważ za kilka lat mają się po niej piąć zielone pędy roślin), z której po pokonaniu około 160 stopni zobaczyliśmy panoramę całej kopalni, a była ona kiedyś ogromna. Podobno kilka szybów zostało kiedyś zasypanych, chociaż pokłady węgla nie zostały jeszcze wyczerpane i wydobycie nadal byłoby opłacalne. Niestety w Polsce od wielu lat panuje przekonanie, że wiele rzeczy robić się nie opłaca - być może właśnie tak uważały kiedyś osoby, które podjęły decyzje o zamknięciu kopalni.









W końcu przyszedł również czas na podziemia, no bo jak można zwiedzać kopalnie nie będąc nawet po ziemią, zeszliśmy więc do tunelu kopalnianego, gdzie jak zwykle było wilgotno i zimno, ale przecież byliśmy zahartowani poprzednimi dniami, więc wcale nam to już nie przeszkadzało. Z niecierpliwością czekaliśmy na obiecany złoty pociąg, który według przewodnika mieliśmy zobaczyć w kopalni, no i rzeczywiście nie były to obietnice bez pokrycia, gdyż pociąg był, tyle tylko, że namalowany na ścianie a nie w rzeczywistości. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że złoty pociąg tak naprawdę stoi pod Urzędem Skarbowym w Wałbrzychu...ciekawe dlaczego akurat tam?  Po wyjściu z podziemi pożegnaliśmy się z przewodnikiem i zakończyliśmy naszą wycieczkę po Starej Kopalni w Wałbrzychu.











Na zewnątrz na pozostałości torowiska stoi mały czarny wagonik, a w nim znajduje się pamiątkowy ostatni węgiel, który wydobyto w Kopalni Węgla Kamiennego "Julia" 20 września 1996 roku. 



Zobaczyliśmy tam także inne sprzęty górnicze.









Jest to kopalnia, do której można się wybrać nawet w sukience, tutaj jest tak czysto (zwłaszcza w części muzealnej), że nie ma obaw o ubrudzenie się. Jedynie pod ziemią można trochę zmarznąć, ale nie spędza się tam zbyt wiele czasu.

Oprócz muzeum, Stara Kopalnia to także hotel z 10 pokojami, sala konferencyjna czy też koncertowa, 3 sale warsztatowe, Klub Montownia, kawiarnia Sztygarówka, Galeria Sztuki, pracownia ceramiczna a także Centrum Ceramiki Unikatowej. Jedno miejsce a tak wiele możliwości jego wykorzystania sprawia, że jest ono wyjątkowe.

Dziwi mnie trochę fakt, że Stara Kopalnia jest tak słabo promowana, kiedy ktoś powie Wałbrzych od razu kojarzymy to miasto z Zamkiem Książ, a miło byłoby dopisać do tego właśnie kopalnię, bo robi naprawdę niesamowite wrażenie. Gdybym miała powiedzieć, która z atrakcji w Wałbrzychu najbardziej mi się podobała, z całą pewnością powiedziałabym, że jest to właśnie Stara Kopalnia.

Komentarze