Adrszpaskie Skalne Miasto w Czechach

Czy można robić plener ślubny 8 miesięcy po ślubie? Otóż okazuje się, że tak. Niestety we wrześniu nie mogliśmy zgrać się z naszymi fotografami, a później zrobiło się już zimno, więc musieliśmy odłożyć zdjęcia na cieplejszy termin. Kiedy wreszcie przyroda ożyła po zimie, a temperatura poszybowała w okolice 20 kresek powyżej 0, zdecydowaliśmy się żeby pojechać do Adrszpaskiego Skalnego Miasta. Co prawda tą wizję pleneru mieliśmy już w głowach w momencie podpisywania umowy z naszymi fotografami, ale wtedy nic nie było pewne na 100%, bo zawsze mogliśmy wymyślić sobie jakieś inne miejsce. Nas osobiście zachwyciły zdjęcia plenerów w skalnym mieście - były takie...takie inne od reszty, które z reguły robione są na zamkach czy w parkach lub na starówkach miast.


Wczesna pobudka to nic przyjemnego, ale jeśli jedzie się zrobić ślubny plener w pięknych okolicznościach przyrody, to można się poświęcić, a nawet trzeba. Robienie się na bóstwo o tak wczesnej porze mnie dobiło, ale cały czas sobie powtarzałam, że to wszystko dla pięknych zdjęć, które notabene będę oglądała do końca życia. Po czterech godzinach jazdy dotarliśmy wreszcie na miejsce, przy okazji zaliczyłam przebieranie się w suknie ślubną w samochodzie, a to nie lada wyczyn :)

Okazało się, że byliśmy największą atrakcją dla turystów, chyba nawet większą niż samo Skalne Miasto. Zwłaszcza dla starszych osób z Niemiec, którzy robili nam zdjęcia, życzyli dużo szczęścia i gratulowali. Ale najmilej i tak będę wspominać wycieczkę dzieciaków z Polski, którzy pod "dowództwem" swojego opiekuna zaśpiewali nam "Sto lat!" Nagle okazuje się, że ludzie, którzy Cię nie znają i nie zawsze mówią w Twoim języku, widząc młodą parę robiącą sobie zdjęcia, potrafią być mili - to jednak dodaje wiary w ludzi.

Było ciepło, nawet bardzo ciepło, po ekstremalnym przebraniu się w suknię wręcz lało mi się po plecach, a nasz fotograf mówił, że jeszcze będzie mi dziś bardzo zimno, chociaż ja mu nie do końca chciałam wierzyć.











Najpierw zrobiliśmy klika zdjęć na wielkiej skale i na schodach, później jeszcze krótki filmik na ścieżce. Aż wreszcie doszliśmy w miejsce, które od momentu oglądania fotografii na stronie naszego fotografa mnie zauroczyło. Miejscem tym była Gotycka Brama, którą kazał wybudować w 1839 roku tutejszy baron. Tu znajdowało się tak naprawdę pierwsze wejście w skały, dlatego też część trasy do bramy nazwana jest Skalnym Przedmieściem. Przy Gotyckiej Bramie spędziliśmy chyba ponad godzinę, robiąc wiele pięknych ujęć, ponadto musieliśmy przepuszczać jeszcze turystów, którzy chcieli iść dalej. Dopiero tam uwierzyłam fotografowi, że będzie mi zimno, i faktycznie było i to bardzo, aż mnie momentami trzęsło. Dobrze, że miałam bluzę, którą mogłam sobie założyć w przerwie między zdjęciami, bo chyba bym tam zamarzła.







Po przejściu przez bramę znaleźliśmy się w Długim Korytarzu. Podłoga wyłożona jest deskami, pod którymi płyną strumyczki Metuji, za to ściany to po prostu skały i to wysokie miejscami nawet na 50 metrów, a szerokość samego korytarza wynosiła około 3 - 4 metrów.

















Korytarz doprowadził nas do Słoniowego Rynku, na którym nakręciliśmy nasz pierwszy weselny taniec :) Podobno skały przyjmują tutaj formę pochylających się głów słoni, stąd taka właśnie nazwa tego miejsca.



Jeszcze jedno zobaczone przez nas miejsce zasługuje na opisanie, to przepiękny Wielki Wodospad, żeby podejść do niego bliżej trzeba jakby wejść w zagłębienie pomiędzy skały. Tutaj fotograf pokazał nam jedno ujęcie, które zrobił nam właśnie przy wodospadzie...jest magia.







Na koniec zostało jeszcze jeziorko, po którym można odbyć rejs łódką.







Po tej sesji jeszcze bardziej spodobało mi się Adrszpaskie Skalne Miasto - postanowiliśmy, że koniecznie musimy się tutaj wybrać na wycieczkę, bo przecież w trakcie sesji nie zobaczyliśmy wszystkiego.

Moja suknia wróciła z pleneru w stanie...opłakanym, cały jej dół był brudny i z ogromną ilością igieł i małych gałązek (myślę, że można by z nich zrobić ognisko). Ale efekt sesji jest piękny.

Komentarze