Jezioro Bystrzyckie


Kiedy już odkryliśmy wszystkie podziemia kompleksu Riese, zmęczeni, zmarznięci i głodni, wracaliśmy do hotelu, minęliśmy na swojej drodze jezioro Bystrzyckie. Akurat wtedy z jeziora była spuszczona woda, bo trwały tam prace konserwacyjne zapory, co też bardzo nas zaciekawiło, dlatego postanowiliśmy zatrzymać się i przyjrzeć się temu zjawisku z bliska.


Jezioro Lubachowskie - bo taka jest jego oficjalna nazwa, powstało w XX wieku, by chroniło okolicznych mieszkańców przed powodziami, dlatego też w 1914 roku wybudowano kamienną zaporę, która stanowi do dziś zabytek techniki. Taki zbiornik jest w stanie zgromadzić około 8 milionów litrów wody, ma ponad 3 kilometry długości i szerokość średnio 200 metrów.

Widok, który ukazał się naszym oczom był...co najmniej dziwny, miejsce wyglądało jakby ktoś zrzucił bombę, która zrobiła w ziemi dziurę, w dodatku ziemia ta była wyschniętą i popękaną skorupą. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam. Zeszliśmy ostrożnie w dół by zobaczyć to zjawisko z bliska. Niestety dno jeziora okazało się miejscami bardzo zaśmiecone i pachniało tam niezbyt przyjemnie. Jak później gdzieś przeczytałam, podobno przed ponownym zalaniem dna wodą nie usunięto z niego nawet śmieci.






Przypadkiem staliśmy się wtedy świadkami niezbyt przyjemnego zdarzenia. Otóż chłopiec, na oko lat 7, tak niefortunnie wdepnął w podmokłą ziemię, że ta zaczęła go wciągać i nie mógł sobie poradzić by się wydostać. Próbował go uratować jego tata, który wyzywając go niemiłosiernie, sam zgubił w bagnistej ziemi buta. Chłopiec im bardziej się wiercił i próbował się wydostać, tym głębiej się zapadał. Na szczęście zdenerwowany ojciec znalazł gałąź i udało mu się wyciągnąć synka. Na widok ich umorusanych po pas w błocie, kobieta, która z nimi była, wybuchnęła gromkim śmiechem i zaczęła robić im zdjęcia.
A co by było gdyby nie udało się uratować chłopca, albo oboje wpadliby w to błoto, ciekawe czy wtedy też byłoby jej tak wesoło, czy wtedy to ona rzuciłaby się im na pomoc? Beztroska dziecka czy nieodpowiedzialność rodziców? Myślę, że chyba jednak to drugie było przyczyną tego zdarzenia. Wiadomo przecież, że dzieci są bardzo ciekawe świata i to rodzice powinni uchronić je przed niebezpieczeństwami tego świata właśnie.

Wypompowana woda odkryła pozostałości zabudowań, które kiedyś tam się znajdowały. Większość oficjalnych źródeł podaje, że była tam wioska, która został zalana wodą, gdy wybudowano tamę. Natomiast źródła nieoficjalne podają, iż są to jedynie pozostałości po budynku technicznym na potrzeby budowania zapory. Zabudowania nieistniejącej wsi znajdowały się natomiast wyżej w górę rzeki i zostały rozebrane.



Podjechaliśmy też zobaczyć samą zaporę, faktycznie imponująca budowla. Mierzy ona 44 metry wysokości i  230 metrów szerokości.







Na zakończenie tego wyczerpującego dnia stwierdziliśmy, że musimy koniecznie jechać zjeść coś dobrego, bo jak już wrócimy do hotelu to nie będzie nam się chciało z niego ruszyć. Więc na szybko wyszukaliśmy w Świdnicy Restaurację Kryształową, opinie mieli dobre, więc skusiliśmy się by napełnić u nich nasze brzuszki. Nie zawiedliśmy się, po zjedzeniu pełnego talerza z przepysznym jedzonkiem, uraczono nas jeszcze kieliszeczkiem nalewki wiśniowej domowej roboty. Z czystym sumieniem możemy więc polecić tę restaurację - niezbyt wygórowane ceny, wielkie porcje, nie musieliśmy długo czekać na podanie, a obsługa bardzo miła ubrana w tradycyjne czeskie stroje. Bo byłabym zapomniała, że jest to czeska gospoda kuflowa, więc na chętnych czekało tam także pyszne piwko.

Komentarze