To był najbardziej spontaniczny wyjazd jaki dotychczas mieliśmy, ale zarazem bardzo fajny. Mieliśmy do pokonania 550 kilometrów w jedną stronę, wyjechaliśmy w czwartek po pracy, a wróciliśmy niestety już w niedzielę. Był koniec czerwca, stragany i wakacyjne knajpki dopiero się rozkładały, osobiście jeszcze nigdy nie widziałam nadmorskiej miejscowości przed sezonem. Pakowanie na szybko nie przewidziało zabrania stroju kąpielowego, a wbrew pozorom przydałby się, bo pogoda bardzo miło zaskoczyła. Pierwszy raz wynajęliśmy na pobyt apartament, w skład którego wchodził pokój, kuchnia i łazienka. Co prawda nie jesteśmy zwolennikami gotowania na wakacjach, ale tutaj kuchnia przydała się do przygotowywania śniadań i kolacji.